Manipulacja w języku reklamy – to temat wykładu dr Lucyny Sikorskiej w chełmskim UTW. Fachowcy od reklamy perfekcyjnie opanowali sposoby, które zadziałają na konsumenta. W wielu filmikach wykorzystują dzieci albo to, co potencjalnie mogą one chcieć.
– Te reklamy z udziałem dzieci nie są przypadkowe, – opowiada p.Sukorska. – To są małe „dzieła sztuki”, tworzone z udziałem nie tylko pracowników z branży promocji, aktorów i artystów, ale także psychologów dziecięcych. I bardzo często pytanie stoi tak – albo ty mi to kupisz albo ty mnie nie kochasz. I wtedy bardzo trudno odmówić, na przykład, kochanej wnuczce. Przecież inni to mają!
Wykład przebiegał w formie dyskusji.
– My z mężem staramy się nie zwracać uwagi na te reklamy w telewizorze, – mówi jedna ze słuchaczek.
– Twórcy reklamy o tym doskonale wiedzą, – odpowiada wykładowca. Dlatego z każdym rokiem produkują reklamy, które coraz intensywniej aktywizują nasze bodźce. Bo jakoś kątem oka jednak te reklamy obserwujemy.
– Jeszcze 10 lat temu reklama pasty do zębów była bardziej spokojna, a w tej chwili jest trzy razy krótsza, obrazki zmieniają się bardzo szybko. Człowiek czuje wręcz przynaglenie kupić tą pastę.
Często stosowane wśród sprzedawców i ukrywanie ceny ostatecznej na produkt. To znana metoda „Optyka z Brooklynu”. Ten podawał na witrynie optyki bardzo niską cenę okularów, klient wstępował i okazywało się że wymieniona cena była bez urachowania… szkieł. Do tego dochodziła cena za robociznę, przyśpieszoną realizacji. Póki klient nie zaczynał protestować. Wtedy okulary były sprzedawane za wynegocjowaną cenę. Przeciwko tej metodzie pomaga wiedza oferty konkurencji.
Twórcy reklamy często stosują i element zaskoczenia (reklama Plusza), obawę coś stracić (np. „Jeśli kupisz nasz produkt – oszczędzisz co najmniej 90 dolarów”). Więc ważną sprawą jest wyruszając do sklepu ułożyć sobie spis artykułów, w których jest potrzeba, mieć zawsze „zimną głowę” i… nie pusty żołądek. Głodny konsument też kupuje więcej niż tak naprawdę potrzebuje.